Inglot nr 9 vs Essie Spaghetti Strap + Eveline 8w1


Oba lakiery to urocze codzienniaki. Bardzo zbliżone do siebie kolorystycznie. Na zdjęciach mam na paznokciach delikatne dwie warstwy. Z lewej strony Inglot nr 9, z prawej Essie Spaghetti Strap. Jak widać, kolory prawie niczym się nie różnią, więc jeśli głównym motywem przy wyborze lakieru jest ten finansowy, to zdecydowanie wygrywa Inglot. Jeżeli chodzi o trwałość: Essie. Lakiery różnią się też, gdy nałożymy grubsze warstwy. Inglot nadal pozostaje na wpół przezroczystym, tymczasem Essie nabiera mlecznego wykończenia, lepiej zakrywa płytkę. Bardzo lubię takie cielaczki i w sumie cieszę się, że mam oba. Wyeksploatowany Inglot teraz zastąpiony jest przez Essie, ale gdy i ten mi się znudzi będę mogła wrócić do Inglota, a na paznokciach nadal będzie gościć subtelność i elegancja. 

 Stan paznokci na zdjęciach jest efektem używania kultowej (choć ostatnio z rysami na charakterze, jak czytam na niektórych blogach) Eveline 8 w 1. Wyhodowałam dzięki niej najdłuższe paznokcie jakie miałam, do tego mocne, nie łamiące się. Wiecie jak to jest jak "zauważysz", że masz ładne długie paznokcie, jeszcze tego samego dnia któryś się łamie? Tutaj takich historii nie było. W końcu ścięłam je sama, bo denerwowało mnie, że nie mogę nabrać kremu czy czegoś zjeść palcem bez włażenia wszystkiego pod paznokieć. Na płytce bez lakieru widać też różnicę, odrasta biały, zdrowy paznokieć, a druga połowa płytki jest dużo bardziej żółta. Więc póki co dla mnie Eveline jest hitem. Stosuję go głównie jako bazę, chyba nigdy nie przeprowadziłam całej kuracji zalecanej przez producenta.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za chęć podzielenia się spostrzeżeniami i równocześnie uprzejmie proszę: nie spamuj. Komentarze z linkami auto- lub cośpromocyjnym zostaną usunięte.

back to top