Nowe nabytki: TBS Rainforest Moisture Shampoo i Essie Spaghetti Strap

Siedzę sobie teraz poza Polską i - jak to bywa- źle rozplanowałam zapasy szamponowe. Wzięłam ze sobą szampon alterry, odżywkę isany i  olejek baby dream fur mama, który jest u mnie produktem wielozadaniowym, tj. olejuje nim włosy, zmywam makijaż i klasycznie nakładam na ciało. Szampon się kończy, więc chcąc nie chcąc musiałam zaopatrzyć się w nowy. Postanowiłam z góry odrzucić drogeryjne giganty takie jak nivea czy loreal, a ponieważ nie znam tutejszych nie-gigantów, po szampon udałam się do The Body Shop. Nie byłam do przedsięwzięcia do końca przekonana, bo o ile polityka firmy jest pro-naturalna, tak naczytałam się, że nie do końca skład kosmetyków taki jest. W końcu jednak wybrałam szampon i zobaczymy, co z tego wyjdzie. 

Kupiłam Rainforest Moisture Szampoo. Mam nadzieję, że to nie będzie zły wybór. Skład - o ile mogę stwierdzić, a jestem w tym raczej kiepska (w sklepie nie miałam swojej ściągi;)) - jest zupełnie niezły. Zapach - dla mnie - przepiękny. Do tego wzięłam ostatni z półki, więc - choć to żaden wyznacznik - produkt musi być całkiem dobry. 

Szampon radośnie obwieszcza na swojej etykiecie, że nie ma żadnych z tak niepożądanych składników jak sylikony, siarczanów, barwników, parabenów. 

Skład ze strony producenta: Aqua, Sucrose, Disodium Cocoyl Glutamate, Lauryl Betaine, Laureth-5 Carboxylic Acid, Mel, PEG-55 Propylene Glycol Oleate, Propylene Glycol, Sodium Chloride, Glycerin, Parfum, Polyglyceryl-4 Caprate, Sodium Benzoate, Sucrose Laurate, Isopropyl Alcohol, Polyquaternium-6, Salicylic Acid, Citric Acid, Schinziophyton Rautanenii Kernel Oil, Pentaclethra Macroloba Seed Oil, Sodium Hydroxide, Tocopherol.

Drugim z kupionych dziś produktów jest lakier Essie Spaghetti Strap. Chciałam kupić klasyczną madmoiselle, ale wybór padł na ten ciut ciemniejszy odcień. Piękny codzienniak.