Ekspresowe upiecie - instrukcja


Drogie Panie, dzisiaj bardzo szybkie upięcie, doskonale urozmaicające codzienne fryzury. Robi się je bardzo szybko i nie wymaga specjalnych zabiegów. Jedyne, o co polecam zadbać, to maksymalne wygładzenie włosów. Takie będą po prostu w przypadku tej fryzury lepiej wyglądać. Mam nadzieję, że instrukcja jest jasna, w razie czego, proszę pytać. 


1. Wygładź i rozczesz włosy. 
2. Złap pasma włosów znad uszu. 
3. Zrób z nich kitkę. 
4. Przewiń powstałą kitkę od góry, przez samą siebie.
5. Złap wszystkie włosy. 
6. Podnieś je do góry...
7. ... i włóż za pasma kitki. 
8. Poupychaj. 
9. Zabezpiecz wsuwkami. 
10. Wygładź, popraw, dopchnij, dołóż wsuwek . 






Upięcie z kłosem - fryzura na wielkie wyjscie


Ta fryzura łączy w sobie dwie rzeczy. Jednocześnie cierpię katusze, ze moje włosy nie są wystarczająco długie, żeby kłos mógł się ładnie ułożyć, ale też pokazuje, że system da się obejść. Kok nad karkiem wygląda imponująco, prawda? No cóż, kryje w sobie to, co prawdziwa włosomaniaczka we włosach zawsze nosić powinna - skarpetkę. Tak, tak, okazało się, że to niezawodny wypełniacz również w przypadku innego rodzaju koków. A zatem, śmiało, wkładajmy skarpetki do naszych fryzur! 
Sama fryzura, po raz kolejny łączy w sobie klasykę w postaci koka, ale i ten dziewczęcy, niecodzienny element, czyli kłos. 















Kłosik w rozpuszczonych włosach - włosy goscinne

Adę już znacie. Ada ma włosy kręcone, które - jak same kręconowłose wiedzą - czasami układają się cudownie, czasami loki w ogóle nie współpracują. Tym razem prościutka fryzura, która niezależnie od stanu loczków danego dnia dodaje uroku. Takie niby nic, a jednak z charakterem. Ale ja też nie wiem, może mi się kłos zawsze będzie tak zawadiacko kojarzył. W kręconych włosach cudowne jest to, że nie trzeba żadnych gumek, żeby włosy się trzymały. To jeszcze bardziej dodaje fryzurze naturalnego, może trochę dzikiego charakteru. 









Warkoczem ukoronowanie


Tej fryzurze z pewnością daleko do klasyki, choć tak klasyczny element jak warkocz jest wykorzystany. Łączy ona w sobie ten stary i spodziewany element z czymś nowym, zaskakującym, pokazując w ten sposób, że warkocz wcale nie musi być nudny i jak najbardziej może być nowoczesny. Ciężki, opadający na czoło, a jednocześnie doskonale się trzymający. Trochę jak korona, trochę jak warkoczowa czapka (swoją drogą uroczo wyglądał ten gruby warkocz wystający spod czapki właśnie). Trochę jak księżniczka, trochę jak kobieta z przyszłości. 









Zainspirowane Czytelniczki - Weronika

Wiem, tytuł notki jest troszkę na wyrost, ale pozwolę samej sobie tak schlebić. Też samej sobie. Chciałam pokazać Wam zdjęcie uroczej Weroniki, która nie dość, że jest śliczna sama w sobie, ma jeszcze równie piękne włosy. W ramach tego schlebiania samej sobie dodam, że do tej kombinacji urody dodała mały akcent ode mnie: grzywkę zaplecioną wg moich blogowych wskazówek. Chyba to najbardziej kocham w warkoczach: swoją prostotą potrafią przemienić piękne w jeszcze piękniejsze. 


Weronice bardzo dziękuję i za optymistyczne przyjęcie mojego bloga i rad, i za to, ze zechciała się podzielić ze mną i Wami swoim zdjęciem. 

I - być może - pomysł ten okaże się nietrafiony, ale byłabym zaszczycona, gdybyście zechciały przesłać mi zdjęcia Was z fryzurą zainspirowaną którąś z moich prac. Mógłby powstać wtedy całkiem ciekawy cykl, który inspirowałby kolejne Dziewczyny do prób czesania i plecenia, a ja zaspokoiłabym swoją ciekawość. Dajcie znać co o tym myślicie, a jeżeli chcecie się podzielić swoimi zdjęciami zapraszam pod maila: 
wlosorobstwo@gmail.com

Klasyczne, ponadczasowe upięcie - fryzura na wielkie wyjscie


Kiedy widziałam tego typu upięcia na cudownych obrazkach w internecie, myślałam sobie: jak do cholery to jest zrobione. Teraz już wiem - bardzo prosto. Przyzna, się Wam szczerze, że ta fryzura powstała przez totalny przypadek, ale bardzo się cieszę, bo tym samym udało mi się odkryć jak powstają tego typu, klasyczne upięcia. Podstawą są bardzo dobrze zakręcone włosy, wręcz baranek. Jest to zatem doskonałe rozwiązanie dla dziewczyn o naturalnie kręconych włosach. Właśnie tak zrobiłam ja: zakręciłam włosy na papierowe papiloty, a kiedy rano je rozpuściłam okazało się, że baranek na mojej głowie, przekracza znacznie moje życzenia co do loków. Próbowałam je ułożyć rozpuszczone, ale wyglądałam jak gwiazda z lat 80 i chociaż - szczerze - bardzo podoba mi się ówczesny look, w 2013 roku nie chciałam pokazywac się tak światu. Postanowiłam więc wykorzystać tę teksturę włosów, która powstała i upięłam włosy z tyłu. Kolejne pasma (cieńsze na górze, grubsze na dole), podpinałam, lekko zawijałam i tyle. Zakochałam się w tym wizerunku. Jest delikatny i romantyczny, mnie osobiście kojarzy się z wysmakowaną fryzurą ślubną. 















Fale przy użyciu suszarki - instrukcja


Szanowne Panie, poniżej instrukcja do zupełnie prostej fryzury na co dzień, której wykonanie nie wymaga praktycznie żadnych zabiegów, prócz suszarki, jest więc doskonała dla tych z nas, które myją włosy rano, przed wyjściem w świat. Bo skoro i tak suszymy, dlaczego nie wysuszyć by ich w ładne fale? 


                        

1. Umyte, odżywione włosy rozczesujemy na mokro. Ważne jest zatem, by rzeczywiście dobrze je odżywić. Tak, by jak najmniej ucierpiały podczas rozczesywania. Moja rada jest również taka, by najpierw włosy podsuszyć nierozczesane. O wiele łatwiej i szybciej będziemy mogły wtedy zrobić fryzurę. Suszenie zupełnie mokrych włosów w pokazany powyżej sposób może trwać wieki. 
2. Możemy wetrzeć we włosy piankę czy krem utrwalający. Jest to naturalnie posunięcie opcjonalne.
3. Dzielimy włosy na kilka pasm. Ile - zależy od grubości włosa i skrętu jaki chcemy uzyskać. Każde pasmo zawijamy...
4. ... i trzymając suszymy. Ja susze je nie na najwyższej temperaturze, ani najmocniejszym podmuchu, co jakiś czas włączam też chłodny nawiew.
5. To samo robimy z kolejnymi pasmami. Suszymy, zmieniając pasma co jakiś czas. 
6. Tak samo postępujemy z drugą stroną. Można wspomóc się dyfuzorem. Suszymy, suszymy, suszymy.
7. Wreszcie gotowe. Włosy pięknie się zawijają.
8. Ja swoje trochę potrząsnęłam palcami przy głowie.
9. Układamy i zawijamy fale tak, jak nam się podoba. Całość można spryskać lakierem. Gotowe. Można ruszać w świat i podbijać go piękną i prostą fryzurą. 







Włosomaniaczka w podróży

Tworząc tytuł tego posta zaczęłam się zastanawiać, czy nazywanie siebie Włosomaniaczką jest akuratnie i czy przypadkiem nie schlebiam sobie w tej materii. Włosomaniactwo kojarzy mi się nie tylko z intensywnym dbaniem o włosy (co, jak sądzę, robię), ale również z dużą wiedzą na temat produktów, składów, działania poszczególnych substancji, powietrza itd. Ja - przyznam szczerzze - jestem zbyt leniwa na takie intensywne działania. Pewnie ze szkodą dla własnych włosów, bo gdyby wreszcie, po tylu miesiącach, chciało mi się zrobić test porowatości włosów (albo chociaż porządnie wczytać w temat), gdyby chciało mi się nauczyć podstawowych nazw składów (poza SLS), byłyby jeszcze piękniejsze. Z drugiej jednak strony włosy są w centrum mojego pielęgnacyjnego zainteresowania, nie wybieram produktów bezmyślnie, jakąś podstawową wiedzę o ich działaniu mam, intensywnie je odżywiam, dbam, sprawdzam kolejne rzeczy. No i - w moim przypadku - misternie układam. Ciekawa też jestem jak właśnie to ostatnie się wpisuje we Włosomaniactwo. Z jednej strony idealnie - układam włosy, plotę włosy, kręcę włosy, czeszę włosy.  Pokazuję ich możliwości. Włosy, włosów, włosom, włosy, włosami, włosach. Z drugiej jednak strony część zabiegów - tapirowanie (choć to robię bardzo rzadko), lokówkowanie (już częściej) - niekoniecznie tym włosom służą. Odrębną kwestią jest też staż - kiedy stajemy się włosomaniaczkami? Jeżeli wyrzucimy stare szampony i kupimy pięć olei? Założymy bloga i nazbieramy 10000 obserwatorów? Ciekawa jestem Waszego zdania w tej materii, co dla Was znaczy Włosomaniactwo? 

Tymczasem ad meritum :) Jak Włosomaniaczka radzi sobie w podróży? Przyznam szczerze, że do niedawna wybierałam produkty, które chce wziąć i tachałam je ze sobą. Siłą rzeczy nie było ich dużo, więc podczas np. miesięcznego wyjazdu używałam prawie non stop tego samego szamponu i odżywki. Tymczasem  zupełnie niedawno odkryłam proste, małe buteleczki z Rossmana. Doprawdy, nie wiem dlaczego dopiero teraz synapsy odpowiednio mi zapracowały i wysnułam wniosek: aaaaa, to może się przydać. 


I tak oto mam kilka buteleczek, które świetnie sprawdzają się w podróży. Nie tylko jako dobre do przewożenia w bagażu podręcznym, gdy mamy ograniczenia ilościowe (i tek przeważnie nadaję bagaż), ale po prostu dlatego, że mogę wziąć kilka rodzajów szamponów, odżywek i masek. W buteleczkach zakręcanych trzymam maskę i dwie odżywki. W butelkach z pompką mam dwa szampony i olejek, który służy mi zarówno do olejowania włosów, jak i zmywania makijażu. 


W prawdzie raczej nie mam problemu z poznawaniem produktów po zapachu czy kolorze, ale dla pewności mam też podpisane wieczka o - odżywka, m - maska. 



W Rossmanie można też kupić przeźroczyste kosmetyczki. Też zawsze ich kupuje kilka (bo przeważnie w czasie podróży mi się rozwalają, ale to nie szkodzi, bo są naprawdę tanie). Pomagają cudownie porządkować rzeczy w trakcie podróży. Tutaj widzicie rzeczy do włosów: wsuwki, gumki, klamrę. Ale wykorzystuję ją również np. na schowanie produktów do paznokci: z dwa ulubione lakiery, pilnik, waciki i zmywacz. Chowam też do niej właśnie osobno waciki i patyczki do uszu. Tak naprawdę możliwości są nieskończone i bardzo ułatwiają organizację walizki i kosmetyczki. 


Te rady są bardzo proste i pewnie część z Was je zna, jestem też ciekawa, jakie Wy macie sposoby na kosmetyki w czasie podróży. 


back to top