Gdy trzeba być kobietą elegancką

Momenty, w których można się trochę podrasować i bez wyrzutów sumienia nałożyć grubszą warstwę makijażu, która ma zakryć ewentualne niedostatki w urodzie, są z pewnością bardzo miłe dla wielu z nas (o tym, że równocześnie są decyzyjną katorgą lepiej nie mówić). Jako zacne ciało pedagogiczne miałam okazję i przyjemność uczestniczyć w balu gimnazjalnym moich uczniów (tak, tak, nie uczę małych dzieciaczków, jak może wynikać z ich komentarzy, ale właśnie szczerą do bólu młodzież) i jako taki bal był okazją do - mówiąc po prostu - wypindrzenia się. Mój wyszukany styl oscylować miał wokół lat 60, dlatego też zdecydowałam się nawet na lekkiego tapira i klasycznego koka-banana. A co. Jest to raczej moja odpowiedź na wizerunek kocic z wysokimi kokami i wygiętymi czarnymi kreskami, ale jakie umiejętności - taka kocica. 

Swoją drogą bardzo przyjemnie było popatrzeć na koleżanki i kolegów z pracy w świątecznym wydaniu, ale również na uczennice. Wiadomo, o gustach się nie dyskutuje, ale z przyjemnością stwierdzam, że szeroko pojęty gust w młodszej części narodu się podnosi i wiele dziewcząt wyglądało o wiele lepiej niż ja i moje koleżanki w ich wieku. No, i dobrze. 

 

Za tydzień w sobotę - 8 czerwca - będę w Poznaniu. Któraś z zacnych Pań chętna na czesanie?