Bohaterką dzisiejszego posta jest moja mama. W miniony weekend rodzice wybierali się na ślub i wesele. Mama oddała się w moje ręce, a muszę przyznać, że to najbardziej wymagająca kobieta, którą mam okazję od czasu do czasu czesać czy malować. Ufff, na szczęście sprostałam zadaniu i mama wydawała się być zadowolona.
Jednocześnie włosy mamy są dość wymagające. Znacie ten problem - cienkie i delikatne, które najlepiej wyglądają w klasycznym bobie? Postanowiłam wystylizować fryzurę mamy na delikatny ukłon w stronę lat 30. Uważam, że taka fryzura jest idealna dla cienkich i krótkich włosów, a do tego bardzo dobrze pasuje do urody mamy. Niech Was nie zmylą pozory. To nie są po prostu loki zakręcone na cienką lokówkę. Owszem - głównie tak powstawały loki, ale szczególnie te przy twarzy najpierw odpoczywały sobie zwinięte w rulonik, a potem fala przy buzi do ostatniej chwili przytrzymywana była wsuwkami. Również tyłowi poświęciłam dłuższą chwilę, odbijając włosy suchym szamponem i lekko tapirując loki u nasady. Nie skąpiłam lakieru, pilnując, by jego ilość nie przekroczyła granicy sztuczności. W końcu w całość wgniotłam mocny żel. Fryzura przetrwała całą noc. I o to chodziło!
Moje drogie, poznajcie moją mamę. Piękną kobietę, którą natura łaskawie obdarzyła darami młodości.

























































